Dowódca obrony Łańcuta w Muzeum Powstania Warszawskiego

W sierpniu 1939 r. podpułkownik Janusz Bohdan Bokszczanin został mianowany głównodowodzącym 10. Pułku Strzelców Konnych, legendarnego oddziału Wojska Polskiego, który od początków swojego istnienia, czyli od roku 1921, stacjonował w Łańcucie. Zanim nowy dowódca zdążył się zaaklimatyzować, wybuchła wojna. 9 września pułk stoczył bohaterski bój w obronie Łańcuta.

Nie zapominajmy, że oddział był "konnym" już tylko z nazwy, w rzeczywistości 10. PSK został w 1937 roku pierwszą całkowicie zmotoryzowaną polską jednostką taktyczną.

Utrzymali miasto dłużej, niż zakładali stratedzy. Celem bitwy było opóźnianie marszu wroga, co miało duże znaczenie dla Armii "Kraków". Pułk miał stawiać opór do zmroku, a następnie wycofać się niepostrzeżenie do Głuchowa, ale wytrwał na swoich pozycjach do późnych godzin nocnych.

O ostatnich chwilach bitwy o Łańcut pisze Bartosz Janczak: "Czołgi 33. batalionu (...) w okolicach Rynku odcięły dowódcę 10. Pułku Strzelców Konnych, jego poczet oraz 4. szwadron od sił głównych pułku. W tym położeniu ppłk Janusz Bokszczanin, wykorzystując doskonałą znajomość miasta, poprowadził strzelców konnych do ataku na bagnety i bez strat własnych przebił się w rejon ześrodkowania pojazdów mechanicznych pułku w Głuchowie. Ta nocna walka dowódcy pułku oraz 4. szwadronu stanowiła ostatni akord działań 10. Pułku Strzelców Konnych w rejonie Łańcuta".

Obrona naszego miasta w 1939 r. jest bardzo dobrze oceniana. Słabsza jednostka przez wiele godzin powstrzymywała o wiele silniejsze oddziały wroga. Dużą rolę odegrał tutaj kunszt dowódczy m.in. ppłk Bokszczanina, który przewidywał działania przeciwnika i elastycznie na nie reagował.

10. pułk wraz ze swoim dowódcą brał następnie udział w obronie Lwowa. Tam podpułkownik został ciężko ranny, co zmusiło go do opuszczenia żołnierzy. Ze szpitala w Dublanach przedostał się do Warszawy, gdzie wstąpił do Związku Walki Zbrojnej przekształconego później w Armię Krajową. Był jednym z autorów Akcji "Burza". 31 lipca 1944 r. brał udział w kluczowej naradzie Komendy Głównej AK, podczas której był zdecydowanie przeciwny decyzji o podjęciu w Warszawie zorganizowanej walki zbrojnej z Niemcami. 

Mimo niejednomyślności dowódców Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia. Pułkownika Bokszczanina zastało w jednej z dalszych dzielnic stolicy. Podczas próby przedostania się w rejon walk został ranny, a potem wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec, skąd dwa miesiące później zbiegł.

Dowódcę 10. Pułku Strzelców Konnych upamiętniono w Muzeum Powstania Warszawskiego na jednej z tabliczek opowiadających o komendantach AK.

fot. A. Urbańska


Komentarze