Przypadki hrabiego Alfreda

Alfred Potocki "często zastanawiał się nad przewrotnością natury, która jemu, potomkowi możnych rodów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej, dała bardzo mizerny wygląd. Za to umysł miał wybitny. (...) Hrabia olśniewał wprost trafnością swoich spostrzeżeń i głęboką znajomością ludzi i życia."

"Trzeba przyznać, że hrabia umiał dobierać służbę i utrzymywać ją na poziomie. Nie krzyczał, nie wymyślał, lecz tak po prostu powiedział, że człowiekowi nigdy nie przyszło do głowy nie wykonać polecenia lub zapomnieć o nim. A przy tym nigdy nie wydawał zbyt wielu poleceń i nigdy nie przeciążał pracą. (...) Mawiał, że praca jest przekleństwem biblijnym i że w przyszłości ludzie scedują pracę na maszyny, a sami będą filozofować i zwiedzać świat."

"Ze służbą w kraju hrabia miał ciągłe kłopoty. (...) Każdy z nas wiedział najlepiej co i jak robić i miał własny system pracy, który prowadził zazwyczaj do nierobienia niczego. Tak było ze służbą pałacową w naszym majątku w Łańcucie. (...) Ludzie przychodzili i odchodzili często, (...) hrabia miał zwyczaj przy zwalnianiu służby wypłacać roczną pensję bez względu na to, czy ktoś służył u niego rok czy też jeden miesiąc."

Książeczka Aleksandra Olszakowskiego "Lokaj pana hrabiego", napisana między innymi na podstawie wspomnień pracowników Alfreda Potockiego, jest jedną z perełek księgozbioru Czytelni Zbiorów Regionalnych. Pełna anegdot i ciekawych opowieści, napisana żywym, przystępnym, a nieraz i dowcipnym stylem, zdecydowanie warta jest tego, by po nią sięgnąć i poznać łańcuckiego magnata od podszewki.




Komentarze