Z cyklu: "Znani, lecz nieznani": Antonina Chmielecka

Jakże niezwykłe postaci kobiece zrodził nasz region łańcucki!

"I otwarła się ziemia wysocka, by zamknąć w swoim łonie to wielkie serce na zawsze. I szumią jej brzozy cmentarne, a wiatr niesie po polach melodię jej pieśni - zaś w chatach wieczorami snuje się legenda opowiadana przez babcie i matki o tej "Pani Toni", bo tak ją wszyscy zwali. I spłynie niejedna łza, zasępi się młode czoło zadumą, gdzieś zadrga struna żalu, smutku. A czasem mała drobna rączka dziecka położy kwiat na mogile tej, która przez 45 lat unosiła naszą wieś na skrzydłach pieśni ku słońcu, ku gwiazdom, ku lepszej przyszłości."

Takimi słowami zakończyła życiorys Antoniny Chmieleckiej jej siostra, Maria, który spisała w 1972 r. Piękny tekst, przepełniony miłością i szacunkiem do osoby, która była nie tylko najbliższą krewną, ale także filarem społeczności, ukochaną "Tonią" całej Wysokiej k/Łańcuta.

Antonina Chmielecka
źródło: MBP w Łańcucie

Antonina urodziła się w 1888 r. Była córką miejscowego organisty - Tomasza Chmieleckiego i Bronisławy z Piotrowskich. "Po matce odziedziczyła usposobienie pogodne - zawsze pełne radości, chęci do pracy, po ojcu - człowieku o nieskazitelnym, szlachetnym charakterze i bardzo wysokiej kulturze - niespotykane uzdolnienia głosowe, słuchowe i wielce czułą wrażliwość muzyczną." Rodzice, choć dzieci mieli sporo, a w domu się nie przelewało, postawili sobie za cel wykształcenie wszystkich swoich pociech, a tym samym zapewnienie im dobrego startu w życiu. Młodzież odwdzięczyła się znakomitymi wynikami w nauce i ogromną pracowitością. 

Wysoka, wg podpisu rok 1912
Antonina stoi pierwsza z lewej, jej ojciec, Tomasz Chmielecki, pierwszy z prawej
źródło: MBP w Łańcucie

Antonina ukończyła szkołę powszechną w Wysokiej, gimnazjum w Rzeszowie i seminarium nauczycielskie w Przemyślu. Pracę rozpoczęła w 1909 r. od Husowa, ale szybko udało jej się przenieść do Wysokiej, gdzie pracowała do śmierci. 

Młodsi bracia - najpierw Jan i Karol, później też Stanisław - poszli walczyć w Wielkiej Wojnie. W 1914 r. ojciec zachorował na raka żołądka i dwa lata później zmarł. Pensja nauczycielska Antoniny nie wystarczała na utrzymanie całej rodziny, młoda kobieta przyjęła więc posadę organisty w Wysokiej. Prawdopodobnie była jedyną w Polsce "nauczycielką - organistką". Po wojnie, z której wszyscy bracia szczęśliwie wrócili, oddała etat w kościele Stanisławowi, a sama skupiła się na kontynuowaniu misji ojca - umożliwieniu rodzeństwu ukończenia edukacji. Jan i Karol zdobyli tytuły naukowe na Politechnice Lwowskiej, siostra Józefa zrobiła kurs pocztowy i pracowała na poczcie w Łańcucie, a najmłodsza Maria ukończyła seminarium nauczycielskie sióstr Boromeuszek. 

"Ona dawała na naukę bez szemrania, sama szyła ubrania, przerabiała, aby tylko starczyło, ale też i rodzeństwo nie miało wielkich wymagań. Udzielali lekcji, uczyli się wzorowo i nie przysparzali zmartwień. Z czasem ubywało wydatków, gdy ktoś z rodziny zaczynał pracę."

Po zapewnieniu rodzeństwu wykształcenia i pracy, Antonina mogła zająć się tym, co kochała najbardziej - edukowaniem. "Była jedną z najlepszych wychowawczyń, doskonałym pedagogiem. Była duszą całej szkoły i umysłem całej wsi. Nie było dla niej spraw trudnych, rzeczy nie do pokonania, nie było dzieci złych, krnąbrnych - były zdolne i mniej zdolne, nieszczęśliwe, biedne, nie mające warunków do nauki. Umiała podciągnąć te mniej uzdolnione i zająć się specjalnie uzdolnionymi, wyszukać i rozwinąć te zdolności wpływając na rodziców, doradzać, namawiać, by te dzieci kształcić dalej. (...) Nie było matki, któraby nie pragnęła oddać swojego dziecka właśnie pod jej opiekę."

Ukochała swoją miejscowość, ludzi i swoich wychowanków do tego stopnia, że zrezygnowała z występowania na scenie opery we Lwowie, by pozostać skromną nauczycielką wiejską. Założyła za to chór dziewcząt, który rozwijał się i działał długie lata. Uczyła pieśni religijnych, patriotycznych i okolicznościowych. Chór występował często w Łańcucie, przyjmując zaproszenia nawet od 10 Pułku Strzelców Konnych.

Chór Dziewcząt Wiejskich z Wysokiej, trzecia od lewej siedzi Antonina Chmielecka
źródło: MBP w Łańcucie

"Pieśń to było jej wielkie umiłowanie, a zdolności w tym kierunku miała wprost niewiarygodne, głos o bardzo szerokiej skali i pięknej barwie, słuch ogromnie wrażliwy - potrafiła każdą zasłyszaną melodię odtworzyć z pamięci, zapisać i zharmonizować."

Utrwalała folklor Wysokiej - uczyła robótek ręcznych i haftu, zapisywała zwyczaje i pieśni. Ona pierwsza ze szczegółami opisała wesele wysockie - rękopis niestety zaginął.

Antonina Chmielecka zmarła 26 czerwca 1959 r. Jej pogrzeb był wielką i prawdziwie serdeczną manifestacją uczuć wdzięczności i uznania, jakie dla zmarłej żywili mieszkańcy Wysokiej i Łańcuta. "Nie ma w całej gromadzie obywatela czy obywatelki, któryby nie pamiętał tej cichej i pogodnej zawsze, i do każdego uśmiechniętej, świetlanej postaci" - pisali jej wychowankowie w tekście ku pamięci nauczycielki. "Kochali ją wszyscy młodzi i starzy".

Czy dzisiejsza Wysoka pamięta swoją "Panią Tosię", która tak wielki miała wpływ na umysły i charaktery młodzieży przez ponad 40 lat ofiarnej pracy pedagogicznej? "W ciągu całego okresu nauczania nie miała żadnych nieporozumień, żadnych skarg, zatargów z uczniami i z rodzicami."

W Czytelni Zbiorów Regionalnych MBP w Łańcucie pamięć o Antoninie Chmieleckiej będzie trwać. W zbiorach specjalnych przechowujemy jej piękny życiorys, wspomnienie o niej oraz kilka fotografii. Może uda się kiedyś wzbogacić ten zbiór o kolejne pamiątki? 

Kolekcja w Cyfrowym Archiwum Tradycji Lokalnej TUTAJ

Czytelnia Zbiorów Regionalnych MBP w Łańcucie

Komentarze