Wojenne święta na zamku
Święta świętami - nawet stateczny Jan Cetnarski na swoim poważnym portrecie jubileuszowym trochę się rozchmurzył i życzliwym okiem zerka na gwiazdki - ale napis na drzwiach prowadzących do Czytelni Zbiorów Regionalnych zobowiązuje, więc nawet w ten bożonarodzeniowy czas przeniosę Was na chwilę w przeszłość naszego miasta, korzystając między innymi ze zbiorów zgromadzonych w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Łańcucie.
Oto dwa krótkie fragmenty ze wspomnień hrabiego Alfreda Potockiego, obydwa dotyczą wojennego Bożego Narodzenia:
1939 rok:
"Mieliśmy dwa drzewka na Boże Narodzenie. Jedno w zamku, a drugie w mieście dla biednych dzieci. Urządziliśmy tak, by otrzymały upominki, obfite posiłki, obuwie, ciepłe ubrania. I pożegnaliśmy najgorszy rok".
"Mieliśmy dwa drzewka na Boże Narodzenie. Jedno w zamku, a drugie w mieście dla biednych dzieci. Urządziliśmy tak, by otrzymały upominki, obfite posiłki, obuwie, ciepłe ubrania. I pożegnaliśmy najgorszy rok".
1941 rok:
"Gdy powróciłem tuż przed Bożym Narodzeniem do Łańcuta, polskie pola pokrywała gruba warstwa śniegu. Wiatr-niszczyciel, wiejący od stepów Rosji mroził krew. Zacząłem przygotowywać gwiazdkę dla dzieci. Zwykle w zamku robiliśmy choinkę i uroczystość wigilijną dla służby. Na dworze wiatr wył i padał śnieg. Boże Narodzenie zaczęło się mszą z muzyką, potem poszliśmy do klasztoru, gdzie była przewidziana zabawa prawie dla 200 dzieci. Przygotowując się starannie przez cały rok, z dodatkowymi kilkoma zakupami uczynionymi w Wiedniu, mogłem dać każdemu dziecku ubranie, parę skarpetek, worek orzechów i ciastko z jabłkami. Nazajutrz przyjąłem 80 innych dzieci z Dąbrówek i ze Smolarzyn. Dostały one posiłek przy drzewku obwieszonym upominkami. Tyle było do zrobienia dla dzieci w tym czasie, a tak mało posiadałem zasobów".
"Gdy powróciłem tuż przed Bożym Narodzeniem do Łańcuta, polskie pola pokrywała gruba warstwa śniegu. Wiatr-niszczyciel, wiejący od stepów Rosji mroził krew. Zacząłem przygotowywać gwiazdkę dla dzieci. Zwykle w zamku robiliśmy choinkę i uroczystość wigilijną dla służby. Na dworze wiatr wył i padał śnieg. Boże Narodzenie zaczęło się mszą z muzyką, potem poszliśmy do klasztoru, gdzie była przewidziana zabawa prawie dla 200 dzieci. Przygotowując się starannie przez cały rok, z dodatkowymi kilkoma zakupami uczynionymi w Wiedniu, mogłem dać każdemu dziecku ubranie, parę skarpetek, worek orzechów i ciastko z jabłkami. Nazajutrz przyjąłem 80 innych dzieci z Dąbrówek i ze Smolarzyn. Dostały one posiłek przy drzewku obwieszonym upominkami. Tyle było do zrobienia dla dzieci w tym czasie, a tak mało posiadałem zasobów".
Zimowy zamek w Łańcucie przed 1840 rokiem |
Park w Łańcucie, fot. A. Urbańska |
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zweryfikowaniu go przez administratora.