Prywatna straż pożarna

Zawodowa straż pożarna powstała w Łańcucie już na przełomie XVIII i XIX wieku, tyle że była to straż prywatna, zamkowa. Samo miasto i jego mieszkańcy traktowali temat dość nonszalancko, mimo częstych pożarów długo nie widząc potrzeby wydawania większych pieniędzy na bezpieczeństwo. 

Książę Stanisław Lubomirski utworzył własną straż ze służby zamkowej. Miała ona działać w obrębie majątku rodowego. W spisie inwentarzowym zamku z 1805 roku jest wyliczony sprzęt gaśniczy: dwie sikawki na kołach z wyposażeniem, 6 sikawek ręcznych z pompami, 6 sikawek blaszanych, 20 wiader skórzanych i 5 bosaków. Początkowo cały ten sprzęt trzymano w sieni wjazdowej, pół wieku później znajdował się w oficynie z boku zamku, gdzie miała swoje pokoje służba. 

Miejsce w straży zamkowej znajdowali silni, sprawni fizycznie mężczyźni, pracujący na co dzień  na różnych stanowiskach w majątku. To łączenie pracy na zamku z obowiązkiem ratowania wyposażenia utrzymywało się od początku do końca istnienia „pożarni”, czyli do 1944 roku. Józef Piotrowski pisał w broszurce „Zamek w Łańcucie” w roku 1933: „I dziś posiada zamek własną, dobrą orkiestrę złożoną z kilkudziesięciu członków, wybranych z pośród licznej służby zamkowej, wyćwiczonej również jako straż pożarna”. 

Każdy folwark posiadał własną sikawkę i prawdopodobnie zatrudniał też osoby przeszkolone w jej obsłudze. W 1873 roku spis sprzętu przeciwpożarowego wymienia m.in. dwie duże sikawki czterokonne. Podobne beczkowozy posiadały browar i likiernia Potockiego.

Niedawno nasze zbiory zasiliło piękne zdjęcie strażaków Alfreda Potockiego stojących na tle wozu i budynku „Pożarni”, na którym wisi tablica z herbem. Zdjęcie pochodzi z ok. 1919 roku. Jedyną rozpoznaną osobą jest stojący w pierwszym rzędzie jako trzeci z prawej Stanisław Pelc (ur. 17.03.1901 r., zm. 28.02.1978 r.). Fotografię udostępnił nam jego wnuk. 

Komentarze