Lekarka - bohaterka
W takim dniu jak dzisiejszy nie może zabraknąć wspomnienia o jednej z kobiet, które bardzo mocno zaznaczyły swoją obecność w Łańcucie.
Dr Stefania Kościuszkowa urodziła się w Jaśle pod koniec 19. stulecia, studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim i w Krakowie zaczynała pracę jako lekarz - pediatra. W czasie I wojny światowej była sanitariuszką Legionów Polskich.
Nie wiemy dlaczego w 1922 roku przeprowadziła się do Łańcuta. Najważniejsze, że to zrobiła i odcisnęła na nim wyraźne piętno. Pracowała tutaj aż do śmierci męża, lekarza - ginekologa. Był rok 1934, gdy dr Stefania porzuciła swoje łańcuckie życie i zamieszkała w Rabce.
Nie można przecenić działalności, którą prowadziła w naszym mieście. Po ukończeniu odpowiednich kursów, zorganizowała przy obecnej ulicy Cetnarskiego (czy ktoś wie, w którym dokładnie miejscu?) jedną z pierwszych na prowincji poradni przeciwgruźliczych. Kierowała nią wraz z mężem, Marianem Kościuszką, który obsługiwał ich własny - oddany na potrzeby poradni - aparat rentgenowski.
Leczyli się u nich nie tylko ludzie z Łańcuta i jego najbliższego sąsiedztwa, do Kościuszków zjeżdżali ludzie z wielu okolicznych powiatów. Poradnię zwiedzali przedstawiciele rządu, bo słynęła z doskonałego zarządzania.
Po sześciu latach, gdy zabrakło mężowskiego wsparcia, dr Kościuszkowa wyjechała z Łańcuta. Można dziś już tylko teoretyzować, jak potoczyłyby się jej losy, gdyby u nas została.
W Rabce pracowała na oddziale dziecięcym Oficerskiego Domu Wypoczynkowego i prowadziła internat dla dzieci. W chwili wybuchu wojny dr Stefania natychmiast zorganizowała służbę zdrowia dla członków ruchu oporu. Jej mieszkanie służyło jako miejsce tajnych spotkań i punkt dystrybucji prasy podziemnej. W lipcu 1942 roku została aresztowana, przewieziona do siedziby gestapo w Zakopanem, skąd po ciężkich przesłuchaniach i torturach odstawiono ją do Oświęcimia.
Dr Kościuszkowa nie załamała rąk, ale od razu wzięła się do pracy i pomocy. Już w transporcie do obozu opiekowała się swoimi towarzyszkami. Była jednym z pierwszych lekarzy – Polaków, którym pozwolono wykonywać swój zawód na terenie Oświęcimia. Niosła pomoc bez względu na narodowość, wyznanie czy poglądy polityczne. Ryzykowała życiem przemycając lekarstwa czy fałszując dokumenty.
https://zbioryspoleczne.pl/dokumenty/PL_2126_012_0001_111 |
Seweryna Szmaglewska spotkała w obozie dr Stefanię, a potem tak opisała ją w „Dymach nad Birkenau”: „Jej siwiusieńkie włosy i wymizerowana twarzyczka widoczne są ciągle wśród najciężej chorych. W iluż oczach zjawienie się tej drobnej postaci budzi ciepły blask ufności i otuchy. W jej ruchach, postawie i wyrazie twarzy widać, że pełni tu swoją świętą służbę. Wydała najwyraźniejsze instrukcje, że chce być budzona o każdej porze nocy, gdy tylko ktokolwiek będzie tego potrzebował. Chore wiedzą o tym. Czują się bezpieczne pod jej dobrotliwą opieką... o wiele lżej chorować, o wiele lżej umierać pod drżącym z troski dłońmi takiej lekarki. Przychodzi jednak dzień, w którym lawina śmierci zabiera dobrą doktór Kościuszkową, pozostawiając setki tysiące wyczekujących jej daremnie chorych”.
10 (lub 11) stycznia 1943 roku dr Stefania Kościuszkowa umiera. Nie dbała o siebie, wolała leczyć innych. Pośmiertnie została odznaczona Krzyżem Grunwaldu i mianowana podporucznikiem.
W zbiorach specjalnych przechowujemy z pietyzmem fotografię bohaterskiej lekarki oraz jej życiorys spisany z „Przeglądu Lekarskiego” (rocznik XVII, 1961, nr 1a, str. 78). Ja posiłkowałam się dodatkowo książką Marii Ciesielskiej „Szpital obozowy dla kobiet w KL Auschwitz-Birkenau (1942-1945)”.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zweryfikowaniu go przez administratora.