Kobieta nieprzeciętna
Emilia Maria Ludwika Rodziewicz – znamy ją jako Marię Rodziewiczównę. Cóż jej w Emilii nie pasowało?
W tym roku obchodzimy 160. rocznicę jej urodzin.
Stanowcza, kontrowersyjna, nowoczesna. Patriotka. Katoliczka. Nic sobie nie robiła ze zdania innych ludzi. Żyła po swojemu. Pisała o tym, jak nie ulegać wpływom, walczyć o przekonania, jak bronić wiary i polskości.
W dniu wybuchu Powstania Styczniowego jej matka przygotowywała się do porodu. Przyszła na świat 30 stycznia 1863 roku. Z tą datą do dziś niektórzy nie mogą dojść do ładu – latami przyjmowano, że rokiem jej narodzin był 1864. Tak wyryto jej na grobie. Ostatecznym dowodem jest metryka chrztu odnaleziona po latach.
Rodzice – za pomoc udzieloną powstańcom styczniowym – zostali skazani na konfiskatę majątku i zesłanie na Syberię. Dzieci oddano na wychowanie różnym krewnym. Po jakimś czasie rodzice wrócili do Polski, a Marysia rzuciła naukę na pensji, by ściąć włosy, zacząć ubierać się po męsku i zarządzać odziedziczoną po wuju posiadłością.
W 1886 roku zadebiutowała powieścią „Straszny dziadunio”. Prowadziła działalność społeczną i oświatową, zakładała tajne stowarzyszenia, organizowała sklepy, szpitale, szkoły, kościoły. W czasie II wojny światowej jej majątek został zagrabiony. Mając 80 lat przeszła przez pięć obozów przesiedleńczych. W Warszawie, podczas Powstania, chroniono ją jak dobro narodowe, była otoczona przyjaciółmi i wielbicielami.
Niestraszne jej były utrata dóbr, nawet życia. „To nic. Byle Polska była” powiedziała na wieść o spaleniu przez Sowietów majątku na Polesiu. Nie doczekała wyzwolenia – zmarła w 1944 roku.
Jej książki budziły tęsknotę za wolnością i potęgą Polski. Jak nikt inny opisywała życie na Kresach Wschodnich. Była „Sienkiewiczem w spódnicy”. Nie szufladkujmy jej jako autorki sentymentalnych romansów.
W Czytelni Zbiorów Regionalnych przechowujemy dwie powieści Marii Rodziewiczówny: „Atmę” wydaną przez wydawnictwo Gebethnera i Wolffa w 1911 roku oraz „Jaskółczym szlakiem” poznańskiego Wydawnictwa Polskiego (bez roku wydania, ale jest to wydanie szóste, a czwarte wyszło w 1921).
Na okładce „Atmy” widnieje sympatyczna notatka napisana ołówkiem „Na pamiątkę jazdy via Kraków (?)” i podpis właścicielki: Stefania Kulawska. Łańcut.
„Jaskółczym szlakiem” ma pieczątkę przynależności do księgozbioru magistra Kazimierza Książka.
Komentarze
Prześlij komentarz
Komentarz ukaże się po zweryfikowaniu go przez administratora.